11/11/2017

Urlop, jesień 2017 w Zakopanym😍

Kochani na nasz jesienny urlop wybraliśmy się w góry. Pierwotnie oczywiście rozmawialiśmy o jakiejś wycieczce za granicę, ciepły kraj, kurort, leżenie i opalanie. Ostatecznie jednak postawiliśmy na aktywny wyjazd. Tak jak Wam opowiadałam urlop zaczęłam od kursu Fit&Jump, później wyrwałam chirurgicznie dolną ósemkę, więc byłam kilka dni wyjęta z życia opuchlizna itp. Od razu pewnie Wasze zdziwienie czemu robię to na urlopie, a nie idę na zwolnienie, szkoda urlopu, co nie? Już odpowiadam, znalazłam w życiu pracę, którą lubię, nie zapeszając dobrze mi się pracuję, chodzę z uśmiechem tam i chęcią, dlatego już po raz drugi w tym roku kawałek swojego urlopu poświęciłam na zabiegi pozbycia się tych strasznych ósemek. 
Do konkretów:). W środę od razu wieczorem po święcie zmarłych spakowaliśmy nasze mega wielkie plecaki i ruszyliśmy na pociąg do Zakopanego. W podróży w naszym przedziale pociągu była z nami tylko jedna para, więc wyspałam się jak ,,dzieciaczek", mój Ukochany jednak trochę narzekał, że nie pospał. No i rano zaczęliśmy naszą ,,górską przygodę".
Dzień I : Dolina Kościeliska-> Ciemniak-> Dolina Kościeliska.
Zaspy były pod koniec ogromne, szlak nieprzetarty, zamoczyliśmy również buty, ale euforia i widoki oczywiście bezcenne.





Dzień II: Palenica Białczańska-> Morskie Oko -> Czarny Staw pod Rysami -> Morskie Oko -> Palenica Białczańska






Dzień III: Kuźnice -> Hala Gąsienicowa ->Kasprowy Wierch -> Kuźnice (powrót szlakiem zielonym pod wyciągiem). Podczas wejścia bardzo mocno wiało. 











Dzień IV: Niedziela. Trzeba było troszkę odpocząć zregenerować stawy i mięśnie inaczej przeforsowalibyśmy organizm i w kolejnych dniach nie dali byśmy rady nigdzie już wejść. Dlatego weszliśmy tylko na Gubałówkę tam poleniuchowaliśmy na leżaku z widokiem na Panoramę Tatr. Wspaniale.




Dzień V: Kuźnice-> Hala Kondratowa -> Giewont -> Kuźnice
Giewont nawet pomimo śniegu nie okazał się taki straszny. Pogoda była cudowna, przejrzystość powietrza wymarzona. Widok bezcenny, nie mogłam się po prostu napatrzeć na to piękno. Szczyt sam w sobie troszkę mały powierzchniowo przez co odezwał mi się dawno zapomniany delikatny lęk wysokości, poza tym powierzchnia mocno wyślizgana, ale widoki rekompensowały wszystko.








Dzień VI: Palenica Białczańska -> Dolina Pięciu Stawów Polskich -> Palenica Białczańska
Ten dzień okazał się dla Nas, a zwłaszcza dla mnie sporym wyzwaniem. Ostatnie 40' to szlak czarny, wspinaczka po śniegu, stromość spora, a wycieńczenie organizmu po poprzednich dniach no już spore. Daliśmy radę oczywiście.








Wieczorem pozostało to czego najbardziej nie lubię, czyli pakowanie plecaków na powrót i o godzinie 23.30 we wtorek 07.11 Polskim Busem wróciliśmy do domu.  Dwa dni na rozpakowanie i załatwienie kilku spraw od piątku weekend w SPA <3. Trzeba wygrzać kosteczki w saunie, popływać żeby kręgosłup zregenerować i przede wszystkim dać wypocząć stopom. 



Mam nadzieję, że Wam się podobał nasz tydzień w górach, dajcie znać czy Wy daliście się porwać jesiennej nostalgii czy jednak aktywnie spędzacie czas. 
Pozdrawiam.