8/01/2017

Coś się zmienia.

Kochani tak jak w tytule. Coś się zmienia... w moim ciele, organiźmie. Mianowicie zawsze jadłam za dwoje i wszystko było ok. Szczupła dziewczyna... Kiedy koleżanki odchudzały się ja w nocy jadłam fast foody. I nic zupełnie nic nie przybierałam. Brzuch płaski, waga w granicach 50 kg.  Oczywiście nigdy jakimś tam mega leniem nie byłam, zawsze coś tam poćwiczyłam, pojeździłm na rowerze itp.
I co się stało? No co się właśnie stało?! Od kilku miesięcy każde jedzenie byle czego powoduje obciążenie organizmu, przeszkadza mi to, że najadam się na noc. Chipsy źle działają i pojawiły się pierwsze wyrzuty sumienia. Na zdjęciach z ostatniego wyjazdu zauważyłam cellulit. Wiem, pewnie kilka osób z Was spojrzy na zdjęcia i powie ,,dziewczyna przesadza", już to słyszałam. Ja znam swoje ciało i widzę, że dobra passa się skończyła.
Nie wyobrażam sobie mieć innej sylwetki niż ta teraz. Dlatego biorę się za siebie. Ciężko mi nie podjadać, trzymać jakieś diety. Dlatego stawiam na ćwiczenia. Zobaczymy czy się uda...
Dajcie proszę znać czy mieliście, macie podobny problem, jakie są wasze doświadczenia w tej kwestii?
Wrzucam kilka zdjęć z moich wypocin 😉

Może ktoś chcę pośledzić postępy na instagramie zapraszam do obserwowania
majtus_pod

3 komentarze:

  1. Jak dla mnie, ANOREKTYCZKO, to powinnaś przytyć, bo to ja wyglądam na tą starszą... :( Nie chudnij, jedz więcej fast foodów!

    OdpowiedzUsuń
  2. No wizualnie,patrząc z zewnątrz jest naprawdę dobrze. Ale właśnie - Ty lepiej znasz swoje ciało. Chudnąć raczej bardziej nie warto. Żeby nie przesadzić. Natomiast jedzenie fast foodów na noc jest cholernie niezdrowe i już nie chodzi o wagę. Ale obciążasz układ pokarmowy,kiedy powinien odpoczywać,to nie jest dobre ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. witaj! choć nie widzę, żeby gdziekolwiek Twoje ciało wymagało poprawy, to uważam, że codzienna dawka choćby pięciominutowych ćwiczeń przyda się każdemu. to dobry nawyk i przyda się "na lata". wiem co mówię, bo mam lat prawie 2 x więcej niż Ty i jeszcze rok temu moja waga nie dochodziła do 50 kg - stąd tak naprawdę niczego nie musiałam. jadłam na co miałam ochotę i kiedy popadnie, żeby przytyć. sport traktowałam rekreacyjnie i okazyjnie. a teraz, kiedy wreszcie ważę 55 kg i na brzuchu odłożyło się "coś niecoś" - swoją drogą dlaczego akurat tam? :) - to zmusić się do codziennych ćwiczeń nie jest prostą sprawą. Dlatego proponuję, żebyś taki zdrowy nawyk utrzymała - będzie "jak znalazł" :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i każdy komentarz. Przeglądam je na bieżąco, więc wkrótce pojawię się u Ciebie